Internet i media

Byliście na targach pracy? Sarah Russhell  z Leader Creek obiecała wam, że będzie internet?
KŁAMAŁA!!!
Ktoś liczył, że będzie Wi-Fi w pokoju? BUHAHA. Po przyjeździe okazało się, że internet jest reglamentowany, dostępny w określonych godzinach (teoretycznie), w określonym miejscu. Internet miał być na pierwszym piętrze stołówki,a  tak naprawdę był jak pomarańcze w PRLu - wszyscy o nim słyszeli, ale nikt nie widział. Co jakiś czas pojawiały się pogłoski, że "rzucili" internet. Więc parę razy zdarzyło mi się po 16 godzinach pracy biec z laptopem i  językiem na brodzie do stołówki, aby sprawdzić pocztę, po czym okazywało się, że za nic nie można połączyć się z netem.
Tak naprawdę to nawiązanie połączenia z internetem graniczyło z cudem, a jak się już udało to google ładowało się parę minut. Więc jeżeli ktoś liczy na możliwość używania Skype'a, pisania e-maili do znajomych czy wstawiania zdjęć na nasza-klasę (!) to niech zapomni.

Nie ma internetu, ale za to jest telewizor (Twój nowy przyjaciel), z którym trzeba się zaprzyjaźnić. Telewizor ten jest na stołówce oraz na holu przed wejściem do fabryki. Wyświetlane są na nim informacje dotyczące:
  • posiłków
  • godzin rozpoczęcia pracy
  • internetu, którego NIE MA
  • i szeroko pojętej propagandy


Telefon... hmmm budki telefoniczne wyglądają tak:


Karty telefoniczne w przyfabrycznym sklepiku skończyły się bardzo szybko. Były drogie i starczały na około 10 minut. Ale jak się ma znajomości w getcie to można było załatwić kartę telefoniczną za 5$ wystarczającą na ponad godzinę rozmowy do Polski.

4 komentarze:

  1. Sara fajna kobitka. Za moich czasów net był zawsze nad stołówką, a często w pokoju. telewizora jeszcze nie było.

    OdpowiedzUsuń
  2. aa karty od Filipińczyków starczały na 4,5 godziny rozmowy do Polski, jeśli ktoś wystał tyle za jednym razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. lol ziomek czytałeś tego bloga http://gacekrobert.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałem, a co tam ciekawego ??

    OdpowiedzUsuń